Femme Fatale
Kiedy byłam małą dziewczynką, moim światem był teatr i muzyka. Rodzice nie pozwalali nam oglądać telewizji (wyjątkiem był „Teleranek” i „Czterej pancerni i pies”, ewentualnie „Wojna domowa”), więc najlepszą zabawą były teatralne zajęcia i… marzenia. Pamiętam, jak któregoś wieczoru wracałam z tatą z kościółka. To było w Rzeszowie… Nagle na niebie pojawiła się spadająca gwiazda. Tata powiedział: „…Moja Perełko, pomyśl sobie marzenie, a zobaczysz, że się spełni, bo właśnie z nieba spada gwiazdka”. I pomyślałam, że bardzo chciałabym już zawsze śpiewać, bo tak naprawdę robiłam to codziennie i byłam szczęśliwa. Wtedy w mojej dziecięcej główce nie wiązało się to z popularnością, ani gwiazdorstwem, tylko po prostu zmuzyką… Marzenie się spełniło, chociaż nie bez walki o swoją artystyczną duszę… Tak więc, kiedy mogłam sobie wreszcie pozwolić na to, żeby nagrać płytę poza swoim nurtem i spełnić swoje kolejne marzenie – nagrałam „Femme Fatale” w hołdzie tym wszystkim wielkim i wspaniałym diwom, którym trudno dorównać, ale zawsze watro się postarać. Dzięki tej płycie powstał też koncert „Kobiety XX wieku”, z którego jestem dumna (choć kosztował nas ogrom nerwów), bo znalazł się w 10 najlepszych koncertów europejskich na festiwalu „Róże Montreaux”.
JS
Data wydania: 4 grudnia 2004 r.